(Szacunkowy czas czytania: 3 min.)

Choć w lutym 2018 roku obchodziliśmy już piętnastą rocznicę jej stosowania, dla większości ludzi, nie tylko w Polsce, jest czymś nowym. Niewiele osób wie nawet, jak się to wymawia. Na czym polega ta niezwykła metoda?

W początkach XXI wieku Astrid Klein i Mark Dytham, pochodzący spoza Japonii ale prowadzący w Tokio pracownię projektową „Klein Dytham architecture”, szukali pomysłu na lepsze wykorzystanie swoich spotkań networkingowych dla młodych projektantów. „Architekci to najbardziej kreatywni ludzie na świecie – napisali potem na swojej stronie – ale daj im mikrofon, a będą stali bez końca.” Jak dać im możliwość zaprezentowania swoich pomysłów jak największej liczbie osób? Jak pokazać ideę i zainspirować, bez brnięcia w niepotrzebne detale?

PechaKucha to 20 slajdów zmienianych co 20 sekund.

 

Właśnie wtedy opracowali format „PechaKucha 20×20″. „PechaKucha” (czyt. peczakcza) pochodzi od japońskiego określenia dźwięków rozmowy. „20×20″ – bo ten typ prezentacji to 20 slajdów pokazywanych po 20 sekund każdy. Zmiana slajdów jest automatyczna, więc każdy ma tak samo 6 minut i 40 sekund na zapalenie widzów swoją wizją. Jednocześnie miejsce spotkania z „peczakczą” musi być inspirujące i kreatywne, dobre do „thinking & drinking”, „wymyślania i imprezowania”. Całkowite przeciwieństwo nudnych, sztywnych wykładów – luźno, z humorem, dynamicznie, może być ze szklanką w ręce.

Pecha Kucha Nights

Pomysł ewoluował. Astrid Klein i Mark Dytham zaczęli organizować wieczorne spotkania z prezentacjami 20×20 na tematy inne, niż architektura. Pięcioletnia córka Astrid zaprezentowała tam kiedyś swe prace plastyczne, a mama Marka – swoje projekty dekoracji tortów weselnych. Dziś „PechaKucha Nights” (to znak towarowy zarezerwowany dla twórców tej metody) odbywają się w kilkuset miastach na całym świecie. Każdy może przyjść i posłuchać – albo przyjść i dostać swoje 6:40 na zaprezentowanie siebie, swojego hobby, swojego projektu czy wspomnień z wakacji. Pokazy PechaKucha, wciąż jako nowinka, pojawiają się też na konferencjach biznesowych.

Każdy może przyjść i posłuchać – albo przyjść i dostać swoje 6:40 na zaprezentowanie siebie.

 

Nie ma tu miejsca na „czytaczy PowerPointa”, stanowiących wciąż olbrzymią większość ludzi posługujących się laptopem i rzutnikiem. Aby luz i dynamika, nieodłączne elementy PechaKucha, doszły do głosu, potrzebna jest żelazna dyscyplina słowa i pełna świadomość tego, co chcesz powiedzieć i uzyskać. Format jest bardzo pomocny, jednak nic nie zastąpi inteligencji i rozsądku. Widziałem już „peczakcze” genialne, z oklaskami tuż po ostatnim słowie – i absolutne makabry, choć rzekomo przygotowywane przez zawodowców. Byłem na ogólnopolskiej konferencji, gdzie z całego bloku „PechaKucha” broniła się tylko jedna, może dwie prezentacje – reszta była żenująco nieudana. PechaKucha to o wiele więcej, niż szybkie czytanie dwudziestu punktów z kartki…

Dla kogo jest PechaKucha?

To format niezwykle wygodny, ale i wymagający. 20 slajdów pokazywanych w takim tempie to 20 wyrazistych obrazów z bardzo precyzyjnym, krótkim komentarzem. Wszystkie umiejętności dobrego mówcy skupiają się w tych niecałych siedmiu minutach jak w soczewce: szybkie przyciągnięcie uwagi, sformułowanie Głównego Przekazu, dobór obrazów, plastyczny sposób mówienia, wyraźna dykcja, utrzymywanie dynamiki bez zasapania się… Prezentacja robiona tą metodą musi być przemyślana i przećwiczona, ale za to efekt jest piorunujący. Możesz tak prezentować swoje hobby albo swój produkt – Twój wybór. Musisz to jednak umieć.

Prezentacja robiona tą metodą musi być przemyślana i przećwiczona, ale za to efekt jest piorunujący.

 

Czy można się tego nauczyć? Już na pierwszym otwartym szkoleniu z PechaKucha jakie prowadziłem zaproponowałem uczestnikom stworzenie ich pierwszej „peczakczy” od razu, na miejscu. Były laptopy, był dostęp do Internetu ze stronami stockowymi, były 3 godziny na warsztatową samodzielną pracę, z moimi instrukcjami krok po kroku. Trzy godziny to za mało na stworzenie prezentacji PechaKucha od A do Z (zwłaszcza pierwszej), z przećwiczeniem czasu włącznie, ale i tak efekt był zaskakująco dobry. Z własnego doświadczenia powiem ci, że z każdym następnym razem idzie coraz lepiej. Oczywiście pod warunkiem, że zaczniesz!

(Informacje o twórcach metody i o „PechaKucha Nights” zaczerpnąłem ze strony www.pechakucha.org. Relacje o dynamice, kreatywności i niesamowitej przyjemności płynącej z prezentowania tą metodą – z własnego doświadczenia.)

A tu jest nagranie z prezentacji zrobionej tą metodą:

 

Co to jest PechaKucha?
Ciekawe? Podziel się z innymi, udostępnij to!
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin
Email this to someone
email

Post navigation